![]() |
Czy transport szynowy może obsługiwać ruch miejski w Rybniku? |
Dekadę temu pojawiła się koncepcja wykorzystania nieużywanych torowisk na terenie miasta Rybnika dla wprowadzenia rodzaju naziemnego metra. Celowo pod taką nazwą wskrzeszamy projekt ożywienia torowisk kolejowych, by uświadomić Państwu jak wielki majątek bezużytecznie się marnuje, nie służąc niemal nikomu. |
Przewozy pasażerskie |
Próby uruchomienia obsługi pasażerskiej linii
lokalnych wokół Rybnika mają długą brodę- plany pojawiały się od dawna, najbliżej realizacji projektu było około dekady temu.
Liderem projektu było PTKiGK. Pierwsze próby podejmowane ponad dekadę temu przez Przedsiębiorstwo
Transportu Kolejowego i Gospodarki Kamieniem SA z Rybnika - była to
linia Tarnów- Szczucin (w województwie małopolskim) oraz linie lokalne
wokół Międzyrzecza w woj lubuskim oraz linia Prabuty-Kwidzyń na
Pomorzu. Wstępne analizy przeprowadzone przez PTKiGK SA sygnalizowały
możliwość znacznego obniżenia kosztów utrzymania tych
linii, poprzez realizację tam przewozów pasażerskich i towarowych.
Wykonano studium wykonalności.
RYBNIK
Rozważane były
przewozy pasażerskie w relacjach miejskich typu szybkiej kolei miejskiej
(szybke metro po szlaku kolejowym) na dwóch trasach w Rybniku: z Boguszowic przez
Chwałowice, obok stacji Rybnik -Towarowy do dworca głównego oraz z
nowego przystanku kolejowego, który byłby usytuowany na linii PKP pomiędzy
ulica Raciborską a Wodzisławską. Romuald Niewelt, ówczesny wiceprezydent
Rybnika, życzyłby sobie, aby z kolejowej komunikacji zorganizowanej we
współpracy z PTKiGK, mogło korzystać nawet dziesięć
tysięcy osób dziennie - Chcielibysmy – tłumaczył na łamach
prasy Bogdan Tofilski, kierownik biura marketingu Przedsiębiorstwa
Transportu Kolejowego i Gospodarki Kamieniem S.A. -uruchomić komunikacje
pasażerską najlepiej z użyciem autobusów szynowych, z Boguszowic
do centrum Rybnika. Boguszowice to odległa dzielnica, będąca
nawet w przeszłości odrębnym miastem. Podobnie można
poprowadzić lekkie pociągi z Nowin, a w dalszej przyszłości
obsłużyć Zalew Rybnicki, nad który ludzie jeżdżą
na wypoczynek. W zeszłym roku mieliśmy już spotkanie z zespołem
do spraw zagospodarowania przestrzennego aglomeracji rybnickiej, a w lutym tego
roku - z wiceprezydentem miasta. Uruchomienie przewozów pasażerskich wstępnie
planowano na 2005 rok i wymagało to wielu przygotowań. Rybnik rocznie
wydawał wówczas na inwestycje drogowe 18 mln 561 tysięcy PLN.
Fot. Rozłożenie strefy urbanizacji i planowane trasy szybkiego tramwaju kolejowego
Teksty archiwalne z prasy
________________________________________________
RYBNIK: DŁUGA DROGA DO KOLEJKI PODMIEJSKIEJ
Pociąg
we mgle Wizja jest kusząca. Z rybnickiego dworca PKP sunie po torach na
osiedle Nowiny szybki, tani w eksploatacji autobus szynowy.
Zatrzymuje
się na specjalnych przystankach, stąd tylko krok do przystanków zwykłych
autobusów. Pomysł takiej komunikacji powstał trzy lata temu. Od tego
czasu jednak przedstawiciele Rybnika skutecznie wyleczyli się z naiwnych
marzeń o naziemnym metrze. Zdążyli wybudować drogę, która
połączyła dworzec z osiedlem. - Byliśmy naiwni, bo sądziliśmy,
że reforma PKP pójdzie szybko do przodu. Z naszego punktu widzenia zmiany
idą zbyt wolno. PKP przekształca się w biurokratyczny moloch, który
hamuje reformę - mówi Romuald Niewelt, wiceprezydent Rybnika na sobotnim
spotkaniu z Jerzym Widzykiem, ministrem transportu i gospodarki morskiej.
Minister
Widzyk przekonywał w Rybniku, że wszystko jest gotowe, żeby
samorządy mogły przejmować tory i organizować na nich połączenia
lokalne. Zapewniał też, że rząd nie odmówi pomocy tym, którzy
wystąpią z wnioskami. - Mogą oni liczyć na uzyskanie
koncesji a nawet na pomoc logistyczną - powtarzał minister. Samorządowcy
nie podzielali jednak jego optymizmu i nawet 800 milionów, które rząd
przeznaczył dla samorządów na regionalne przewozy lokalne nie wzbudził
ich entuzjazmu. O podziale tych pieniędzy decyduje i tak samorząd
województwa województwa. - Dajcie te pieniądze nam, a nie marszałkowi
- odezwali się obecni na sali samorządowcy.
Posypały
się też inne przykłady na to, jak ciężko jest dogadać
się z PKP. - Kiedy remontowaliśmy wiadukt na strategicznej dla ruchu w
mieście ulicy Żorskiej, PKP dopiero po kilku naglących pismach
udzieliło nam zgody na wyłączenie go z ruchu, ale dopiero za... pół
roku, podczas kiedy my uwinęliśmy się z remontem w ciągu dwóch
miesięcy - mówił wiceprezydent Niewelt.
Marek Kornas,
burmistrz Czerwionki-Leszczyn wspominał o niedawnych kłopotach samorządów,
kiedy to PKP zlikwidowało połączenia na trasie Żory -
Orzesze. - W ciągu jednej nocy musieliśmy uruchomić komunikację
zastępczą - mówił. - I już mamy z tego powodu spore
wydatki.
Mimo silnej
krytyki, wiadomo jednak, że okręg rybnicki miałby w przejmowaniu
linii kolejowych dobry start, gdyż prowadzone są już wstępne
badania dotyczące zintegrowanej komunikacji. Ponadto Kolejowe Zakłady
Maszyn Kolzam SA w Raciborzu produkują tańsze w eksploatacji autobusy
szynowe, a Przedsiębiorstwo Transportu Kolejowego i Gospodarki Kamieniem SA
z Rybnika-Kłokocina jako jedno z pierwszych w kraju wystąpiło do
Ministerstwa Transportu i Gospodarki Morskiej z wnioskiem o koncesję na
przewozy pasażerskie. Otrzymanie tej koncesji pozwoliłoby przerwać
błędne koło negocjacji z PKP. Wówczas samorządy, które
faktycznie przejęłyby tory, miałyby wybór wśród przewoźników
i nie byłyby skazane tylko na PKP. Problem jednak w tym, że do tego
czasu minął już rok, a do tej pory rybnicka firma tej koncesji
nie otrzymała.
Jerzy Widzyk
tłumaczył, że dlatego ta długo to trwa, bo przewoźnicy
na ogół wnioskują o rozszerzenie tras. - Nie zgodzę się na
to, żeby sprzedać rynek kolejowy za darmo - podkreślał
minister.
- Jeśli
oprócz PKP nikt inny takiej koncesji nie otrzyma, to marne są nadzieje
powiatów, że dostaną pieniądze na przewozy - mówił
Kazimierz Musiolik, dyrektor PTKiGK. - Znowu otrzyma je PKP i samorządy będą
skazane na współpracę tylko z tą firmą.
źródło:
Trybuna Śląska 28.08.01
_________________________
RYBNIK- SZYBKA KOLEJ REGIONALNA Z SZYNOBUSAMI
Szynobusem
szybciej, ciszej i taniej - Naziemne metro.
Możliwość
zorganizowania w naszym regionie nowego rodzaju komunikacji wykorzystującej
torowiska kolejowe była głównym tematem seminarium samorządowego,
które 25 bm. odbyło się w starostwie.
Jego
inicjatorem był poseł Karol Łużniak, a oprócz
przedstawicieli samorządów lokalnych m.in. z Rybnika, Żor, Jastrzębia
i Raciborza wziął w nim udział Jerzy Widzyk, minister transportu
i gospodarki morskiej.
PKP
likwiduje nierentowne linie lokalne tłumacząc się ekonomią.
Zostają jednak szyny i torowiska, które można by wykorzystać z
pożytkiem dla mieszkańców. Miałyby po nich kursować
znacznie tańsze w utrzymaniu tzw. szynobusy. - W naszym regionie mamy
nadzwyczaj gęstą sieć linii kolejowych. Najwięcej torów
posiada oczywiście PKP, ale swoje tory ma również Przedsiębiorstwo
Transportu Kolejowego i Gospodarki Kamieniem, Jastrzębska Spółka
Kolejowa, kopalnie i piaskownie. Pomysł jest prosty, należy doprowadzić
do porozumienia ich wszystkich i stworzyć coś w rodzaju naziemnego
metra. To niepowtarzalna okazja. Szynobusy są szybkie, ciche i tanie w
eksploatacji - mówi Tadeusz Gajewski, z gliwickiej dyrekcji PKP, który już
blisko 5 lat zajmuje się tą komunikacyjną rewolucją.
Przedsiębiorstwo
Transportu Kolejowego i Gospodarki Kamieniem zajmuje się przewozami
towarowymi na terenie rybnickiej i jastrzębskiej spółki węglowej
oraz Katowickiego Holdingu Węglowego. Chcąc rozszerzyć swą
działalność wystąpiło w ubiegłym roku do ministra
transportu o koncesję na przewozy osobowe. Jeszcze nie otrzymało. -
Dziś za jazdę po torach musimy płacić. Rząd ten i następny
powinny zadbać o to, by uwolnić przewoźników od utrzymywania
infrastruktury. Firma, która uruchomi komunikację pasażerską i będzie
musiała płacić za korzystanie z szyn na pewno padnie - dowodził
prezes PTKiGK S.A. Kazimierz Musiolik.
- Wszędzie
tam, gdzie PKP rezygnuje z lokalnych linii, istnieje możliwość
nieodpłatnego przejęcia ich przez samorząd, który może wystąpić
o koncesję na zarządzanie nimi. Decyzją rządu dopłata
do przewozów lokalnych wyniesie 800 mln zł rocznie. Do tej pory
dofinansywano tylko infrastrukturę i dopłacano do biletów ulgowych.
Teraz o wydaniu tych pieniędzy będzie decydować samorząd
wojewódzki. To on jest właściwym partnerem dla samorządów
lokalnych. W sprawie wsparcia przez pieniądze z budżetu trzeba
rozmawiać z marszałkiem województwa. Może liczyć na moje
wsparcie - przekonywał minister Jerzy Widzyk.
Ale tego właśnie
"partnerstwa" samorządowcy bardzo się boją. Trudno się
dziwić; Kontrakt Regionalny nie jest realizowany; nie spływają
zagwarantowane w nim pieniądze. - Na nasze spotkanie dotarł minister,
a zabrakło przedstawicieli samorządowych władz województwa -
podkreślano na sali.
Zygmunt
Łukaszczyk, przewodniczący żorskiej rady miasta, zwrócił
uwagę, iż podmiotem, który mógłby się zająć
uruchomieniem takiej alternatywnej komunikacji jest Międzygminny Związek
Komunikacyjny, podkreślił też, że uruchomienie szynobusów
poprawiłoby ochronę majątku kolejowego, często po prostu
rozkradanego.
- PKP to
nadal moloch, olbrzymia struktura administracyjna i każdy i każdy
pieniądz w nią wpompowany zostanie zmarnowany - dowodził Romuald
Niewelt, wiceprezydent Rybnika - Trzy lata temu zaproponowaliśmy PKP
uruchomienie takiej linii, między dworcem kolejowym, a osiedlem Nowiny. Ale
przez te trzy lata PKP nic nie zrobiły, a my w tym czasie zbudowaliśmy
drogę.
Zgoda, to
zawsze było państwo w państwie, ale tego molocha już nie ma
- ripostował minister. - 1 października rozpocznie działalność
ostatnia ze spółek powstałych w wyniku restrukturyzacji PKP. Służymy
wiedzą i pomocą w kontaktach z PKP i w szybkim uzyskaniem koncesji.
Bardzo nam zależy na uruchomieniu tych lokalnych przewozów. W Unii
Europejskiej przez ostatnie lata inwestowano głównie w drogi i autostrady,
zaniedbując kolej. Teraz chcą w nią inwestować i tę
sytuację trzeba wykorzystać.
Producenta
szynobusów mamy pod bokiem. Jest nim raciborski "Kolzam", spółka
wydzielona z PKP w 1991 roku. 6 autobusów szynowych pierwszej generacji
wyprodukowanych w Raciborzu w 1989 roku jeździ do dziś w województwie
podlaskim. Następny unowocześniony prototyp powstał 6 lat później;
jeden jedyny kursuje w Bieszczadach. W 1997 roku PKP ogłosiła przetarg
na 400 szynobusów. "Kolzam" przystąpił do niego zawiązując
konsorcjum z "Elektrimem" i "Fablokiem". Jako jedyny krajowy
producent przeszli pierwszy, techniczny etap przetargu, który później w
związku z zapaścią finansową Polskich Kolei Państwowych
odwołano.
- Od dnia
zamówieniana wyprodukowanie szynobusu potrzebujemy 10 miesięcy, co wiąże
się m.in. z koniecznością uzyskania atestów m.in. Głównego
Inspektora Kolejnictwa. Swoimi siłami jesteśmy w stanie produkować
jeden taki pojazd w miesiącu. Nasze szynobusy spełniają wymogi
Unii. Spalają cztery, pięć razy mniej oleju napędowego niż
tradycyjna lokomotywa ciągnąca dwa wagony. Mogą jeździć
w różnych zestawieniach w zależności od liczby pasażerów,
a dzięki małej wadze korzystać z torowisk znajdujących się
w nie najlepszym stanie technicznym. Są wyposażone w kasy fiskalne, więc
dworce i kasy nie są potrzebne. Możemy też montować w nich
toalety i specjalne wejścia dla osób niepełnosprawnych - mówi Jerzy
Madecki, prezes "Kolzamu".
Szynobusy z
pewnością mogłyby zrewolucjonizować komunikację w
naszym regionie to nie ulega wątpliwości. Ale dwie najważniejsze
kwestie to po pierwsze pieniądze, po drugie rządowe koncesje. Na
niespełna miesiąc przed wyborami można o nich tylko dyskutować.
Po wyborach będzie nowy minister i, znając polskie zwyczaje
polityczno-kadrowe zupełnie nowe ministerstwo. Dlatego właśnie na
kolejną rozmowę o szynobusach umówili się na początek października.
źródło:
Nowiny, 29.08.2001
_______________________
Z BOGUSZOWIC DO RYBNIKA? MIEJSKA KOMUNIKACJA KOLEJOWA W RYBNIKU?
Konkurencyjni
przewoznicy rozmawiaja z samorzadami Z weglarki do salonki Jeszcze nie pora mówic,
gdzie beda przystanki, ale byc moze uda sie uruchomic w rejonie Rybnika
komunikacje pasazerska, po torach nie nalezacych do PKP S.A. ani do PLK S.A.
W ubieglym
roku Przedsiebiorstwo Transportu Kolejowego i Gospodarki Kamieniem S.A. z
Rybnika - firma calkowicie prywatna - przewiozlo 43,7 miliona ton ladunków.
Stawia to je pod wzgledem wielkosci przewozów, na drugim miejscu po PKP, choc
praca przewozowa (liczona w tonokilometrach) byla juz duzo mniejsza. Srednia
odleglosc przewozu w tym przedsiebiorstwie wynosila bowiem osiem kilometrów,
podczas gdy w PKP okolo 300.
Prywatna spólka
dziala glównie w rejonie rybnickich i jastrzebskich kopaln (i skladowisk odpadów
pogórniczych), a takze obsluguje koksownie "Radlin" i Elektrownie
"Rybnik". Posiada 40 kilometrów wlasnych linii kolejowych, 88
lokomotyw, 1400 wagonów i rozwiniete zaplecze techniczne.
W ubieglym
roku spólka wystapila do ministra transportu o przyznanie koncesji na przewozy
pasazerskie znaczenia panstwowego i lokalnego w calym kraju. Chce przede
wszystkim - jako operator - pomóc samorzadom w organizowaniu transportu
pasazerskiego. Okazja do rozmowy o projektach i perspektywach byl promocyjny
przejazd po torach tzw. "Wielkiej Petli Rybnickiej", zorganizowany z
inicjatywy Stowarzyszenia Hobbystów Transportu Szynowego z Kwidzyna i PTKiGK
S.A., przy wspólpracy Kopalni Piasku "Kotlarnia" S.A. i Kopalni
Piasku "Szczakowa" S.A., tez majacych wlasne uklady torowe oraz tabor.
Kopalnia Piasku "Szczakowa" z Jaworzna udostepnila nalezaca do niej...
salonke, zbudowana w 1929 roku w fabryce Lilpopa w Warszawie. Wagon - doczepiony
do unowoczesnionej lokomotywy SM42, która w ten sposób zmienila sie w Ls 1000
- stal sie "terenem" obrad podluznego stolu fachowców i hobbystów.
Fot. Romuald
Niewelt, wiceprezydent Rybnika (z lewej) i Bogdan Tofilski z PTKiGK S.A.
-
Chcielibysmy - mówil Bogdan Tofilski, kierownik biura marketingu
Przedsiebiorstwa Transportu Kolejowego i Gospodarki Kamieniem S.A. - uruchomic
komunikacje pasazerska, najlepiej z uzyciem autobusów szynowych, z Boguszowic
do centrum Rybnika. Boguszowice to dzielnica odlegla, kiedys byla osobnym
miastem. Podobnie mozna poprowadzic lekkie pociagi z Nowin, a w dalszej
przyszlosci obsluzyc Zalew Rybnicki, nad który ludzie jezdza na wypoczynek. W
zeszlym roku mielismy juz spotkanie z zespolem do spraw zagospodarowania
przestrzennego aglomeracji rybnickiej, a w lutym tego roku - z wiceprezydentem
miasta.
Romuald
Niewelt, wiceprezydent Rybnika, zyczylby sobie, aby z kolejowej komunikacji
zorganizowanej we wspólpracy z PTKiGK, moglo korzystac nawet dziesiec tysiecy
osób dziennie. Pytany przez dziennikarzy o lokalizacje przystanków, Bogdan
Tofilski nieco jednak gasil ich zapal: - Uruchomienie transportu pasazerskiego
przewidujemy w 2005 roku. Wymaga to wielu przygotowan - wyjasnial. To nie
przeszkadza, ze z rybnicka firma prowadzily juz rozmowy nawet tak odlegle
geograficznie podmioty jak starostwo powiatu tarnowskiego (linia Tarnów -
Szczucin, z której wycofaly sie PKP) lub entuzjasci z województwa pomorskiego
(linia Prabuty - Kwidzyn). Zaproszeni goscie pojechali salonka, zamiast weglarka.
Czy salonke zamienia kiedys na nowoczesne autobusy szynowe?
źródło:
Nowe Sygnały, 24 czerwca 2001
Porozmawiajmy o branży
Największa ilość prywatnych kolejowych
przewoźników skupiona jest na Śląsku. Od dłuższego
czasu starają się oni wyjść poza ten obszar, lecz ich
starania blokowane są przez Ministerstwo Transportu. Bez możliwości
rozwoju, spółki te nie będą w stanie podjąć
konkurencji z transportem drogowym i zachodnimi przewoźnikami.
Rozmowa z Bogdanem Tofilskim - kierownikiem Biura Marketingu Przedsiębiorstwa
Transportu Kolejowego i Gospodarki Kamieniem S.A. w Rybniku
- Z roku na rok rynek kolejowych przewozów towarów i osób
topnieje na rzecz transportu drogowego. Czym spowodowana jest ta tendencja?
Największym zmartwieniem każdego przewoźnika kolejowego jest
konieczność ponoszenia wysokich kosztów związanych z utrzymaniem
infrastruktury, podczas gdy w transporcie drogowym są to znikome opłaty.
Blokuje to możliwość obniżenia cen usług do
konkurencyjnego poziomu.Paradoksem jest przy tym, iż PTKiGK, kupując paliwo dieslowskie, poprzez akcyzę wspiera infrastrukturę drogową, a nie kolejową. Swoista ochrona branży przed działaniem mechanizmów rynkowych też nie poprawia jej konkurencyjności.
- We Francji koleje pasażerskie TGV przejęły
klientów linii lotniczych...
- To klasyczny przykład na to, że koleje mogą być
atrakcyjną i konkurencyjną gałęzią transportu, jeśli
ich rozwój jest elementem polityki transportowej państwa. W chwili obecnej
dominujący transport drogowy staje się mniej efektywny - drogi są
przepełnione, a ich stan pozostawia coraz więcej do życzenia.
Konieczne remonty i modernizacje spowodują jeszcze większe utrudnienia
komunikacyjne.Nie sądzę jednak, żeby same problemy transportu drogowego doprowadziły do odwrócenia pozycji na rynku przewozów. Niezbędne są inwestycje pozwalające na osiągnięcie odpowiedniego poziomu technologicznego. Przejęcie utraconego rynku jest możliwe, jednak wymaga innego spojrzenia na prywatne firmy w sektorze.
- Zależy to chyba od polityki transportowej państwa?
- W założeniach celem jest uzyskanie zrównoważonego systemu
transportowego kraju. Trudno jednak dostrzec, byśmy posuwali się w tym
kierunku. Kwestie strategiczne zostały niestety zdominowane przez bieżące,
z których najistotniejszą jest restrukturyzacja PKP. Trudno przeceniać
znaczenie tego przedsięwzięcia, jednak restrukturyzacja i prywatyzacja
kolei państwowych winna być jedynie elementem budowy spójnego systemu
transportowego, a nie celem, któremu podporządkowuje się wszystko.Odnosimy wrażenie, że wszystkie posunięcia oceniane są przez pryzmat tego, czy będzie to dobre dla PKP, a nie czy pomoże branży. Działania mające na celu zachowanie monopolu tej firmy, by sprzedać ją za odpowiednią kwotę, blokują możliwość rozwoju pozostałych rodzimych spółek. Nie daje się nam szans weryfikacji atutów na rynku. Chcielibyśmy, aby ministerstwo stosowało jasne i precyzyjne kryteria, których spełnienie pozwalałoby funkcjonować i stosownie do tego prowadzić politykę firmy.
Niestety, prywatni przewoźnicy są traktowani wyłącznie jako zagrożenie, bez uwzględnienia ich roli w sektorze. Przykre, że nie próbuje się wykorzystać możliwości i potencjału naszych firm dla rozwoju branży, a można nawet sądzić, że funkcjonuje w ministerstwie pogląd, że gdy nasze firmy zbankrutują, to nic się nie stanie, ktoś przejmie ich przewozy - w najgorszym wypadku samochody. Może uważa się, że skoro do tej pory jakoś sobie radziliśmy, to teraz też uda nam się przetrwać.
- W Unii Europejskiej zasady koncesjonowania są
proste i jasne.
- Tak, i gdyby stosować je już dziś, nie byłoby
przeciwwskazań, byśmy nie otrzymali koncesji na wykonywanie lokalnych
przewozów na terenie całego kraju. Otwarty rynek pozwoliłby na
okrzepnięcie wszystkich firm sektora i przygotowanie do pojawienia się
konkurencji zewnętrznej.Chcemy konkurować, ale również kooperować z PKP na korzystnych dla obu stron zasadach - możemy przecież rozszerzyć zakres wspólnie wykonywanych przewozów poza prowadzone od lat przewozy węgla czy przejąć część przewozów jako podwykonawca.
- Wasze przedsiębiorstwo jest jedyną prywatną
firmą, która wystąpiła z wnioskiem o pozwolenie na ogólnopolskie
przewozy pasażerskie. Czy poszukujecie Państwo nowych rynków?
- Naszym zamierzeniem jest wykonywanie lokalnych przewozów, tam gdzie
istnieje na to zapotrzebowanie. Prowadzimy zaawansowane prace nad uruchomieniem
kilku połączeń pasażerskich, jednak aby przystąpić
do ich finalizacji musimy otrzymać koncesję, bowiem jedynie jako
koncesjonowany przewoźnik możemy aspirować do przyjęcia roli
operatora w przewozach organizowanych przez samorząd w oparciu o dotację
z budżetu.Wprowadzając nowy rodzaj taboru - szynobusy, będziemy mogli skutecznie obniżyć koszty organizacji takiego transportu. Chcemy się sprawdzić także w tej niszy i wykorzystać szansę zaistnienia na rynku.
GAZETA PRAWNA 3 0 - 1 0 - 2 0 0 1
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz